poniedziałek, 27 kwietnia 2015

FLOSLEK - Winter Care - pomadka ochronna do ust z filtrem UV SPF 14

Zawsze wierzyłam w to, że dłonie, usta i włosy to wizytówki każdej kobiety. I zawsze staram sie dbać o te atrybuty najlepiej jak potrafię. Uwielbiam mieć miękkie, gładziutkie wargi. Takie usta najbardziej kocha też mój Mąż. I on sam dba też o swoje. Mimo tego, że mamy już swojego ulubieńca w tej dziedzinie, to pod wpływem impulsu wrzuciłam jakiś czas temu do koszyka pomadkę ochronną od Floslek. Winter Care - niby kosmetyk przeznaczony na zimę, ale kto mi go zabroni stosować wiosną? Nikt! Pomadka przeszła testy na dwóch osobach (na mnie i na Mężu) i mogę Wam już o niej opowiedzieć.


Pomadka ochronna to kosmetyk w formie sztyftu. Plastikowe, niebiesko - białe opakowanie dodatkowo włożone jest w kartonik, na którym znajdziemy wszystkie potrzebne informacje na temat tego produktu.  Na sztyfcie zresztą też ich nie brakuje.


Konsystencja też jest typowa dla pomadek. Tłusta, średnio twarda. Biała. Przypomina wazelinę kosmetyczną. 
Kosmetyk ma bardzo fajny zapach. Wprawdzie jest delikatny ale bardzo przyjemny. Trudno mi określić dokładnie jakie nuty zapachowe sobą reprezentuje, ale jestem niemalże pewna, że wyczuwam aromat słodkich owoców, który utrzymuje się jeszcze jakiś czas po aplikacji.
Pomadka jest bez smaku. 

Pojemność - niestety na opakowaniu nie ma informacji o wadze produktu.
Cena - 5,99 zł. 


Od producenta:
"Zastosowanie: ochrona ust przed szkodliwym działaniem mrozu, wiatru i słońca. Doskonała zimowa pielegnacja wrażliwej skóry ust, idealna dla osób aktywnie spędzających czas na świeżym powietrzu.
Działanie:  Doskonale chroni przed nadmiernym wysuszeniem ust szczególnie narażonych na działanie ostrych warunków atmosferycznych (mróz, wiatr, skoki temperatur, słońce). Intensywnie natłuszcza i regeneruje popękane i spierzchnięte wargi. Tworzy na powierzchni skóry film ochronny, skutecznie zabezpiecza przed utratą wilgoci.
Efekt: idealnie natłuszczone i zabezpieczone, gładkie i miękkie usta."

Źródło: opakowanie.


Skład:
Octyldodecanol, Copernicia Cerifera Cera, Pertolatum, Cera Microcristallina, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Capryic / Capric Triglyceride, Ricinus Communis Seed Oil, Butylene Glycol Dicaprylate / Dicaprate, C12-15 Alkyl Benzoate, Hydrogenated Vegetable Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Synthetic Beeswax, Cera Alba, Lanolin, Polyethylene, Aroma, Tocopheryl Acetate, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Retinyl Palmitate, Benzyl Alcohol, Hydroxycitronellal, Linalool, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Limonene, Citronellol.


Moja opinia:
Pomadkę zakupiłam pod wpływem impulsu i w zasadzie nie spodziewałam się jakiś wielkich fajerwerków związanych z jej używaniem. Ale okazało się, że trzymam w dłoniach całkiem niezły produkt w bardzo przystepnej cenie. Ale po kolei.
Pomadka aplikuje się bardzo łatwo i sprawnie. Po prostu wystarczy pociągnąć nią usta i już mamy na wargach delikatną warstewkę kosmetyku. Produkt jest dość miękki, ale jednocześnie na tyle twardy, że ani mnie ani mojemu Męzowi nie udało się jeszcze go połamać :-) Trzeba tylko uważać, żeby nie przedobrzyć z nakładaną ilością, bo wtedy zamiast przyjemnego uczucia natłuszczenia bedziemy mieli na ustach kleistą masę.
Tuż po aplikacji pomadka sprawia, że wargi stają się gładkie, śliskie, ładnie pachną i naturalnie lśnią. I taki efekt utrzymuje się dość długo, pod waruniem, że nie pijemy ani nie jemy niczego. W takim przypadku produkt zmazuje się bardzo szybko i konieczna jest ponowna aplikacja. Dobrze, że kosmetyk nie ma smaku, bo przynajmniej nie oblizuję warg.
Co do działania, to muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Wprawdzie do mojego ukochane Carmexa jeszcze troszkę Floslekowi brakuje, ale i tak jest ok. Usta są wygładzone, nawilżone i miękkie w dotyku. Rzeczywiście są nieźle chronione przed wiatrem i słońcem. Nie pierzchną też pod wpływem niższej temperatury. Jesli chodzi o działanie długofalowe to tutaj jest odrobinę gorzej, bo pomadka Winter Care utrzymuje usta w dobrym stanie krócej niż robi to Carmex. Jednakże nakładając ją regularnie, nawet nie odczujemy tej różnicy.


Podsumowując:
Pomadka ochronna Winter Care od Floslek okazała się całkiem niezłym produktem. I mimo, że nadal będę wierna Carmexowi, to od czasu do czasu zdradzę go z Floslekiem :-)

50 komentarzy:

  1. Brzmi całkiem, całkiem zachęcająco. Mi równie mocno pierzchną usta od słonca, ciekawe czy latem by sie sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy produkt :) Kiedyś chętnie ją przetestuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle razy się nad nią zastanawiałam i nie wzięłam... :( Na przyszłość zapamiętam, że warto ją przygarnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam ale dobrze ze się sprawdza, na razie mam zapas eosa :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie na pewno szybko nie zagości, bo tego typu produkty zużywam bardzo powoli i mam zapas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie zużywają się dośc szybko. Tym bardziej, że każdy balsamik stosuję i ja i mój Małżonek.

      Usuń
  6. U mnie na ustach ostatnio króluje balsam do ust od Akuny - rewelacja! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. z flos leku chyb jeszcze nic do ust nie miałam,

    OdpowiedzUsuń
  8. carmex u mnie wiedzie prym ;) bardzo go lubie ale floslek też mnie zainteresował ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Carmex też jest nr 1 ale lubię czasem spróbować coś nowego.

      Usuń
  9. Tej wersji jeszcze nie miałam, na pewno spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię takie produkty, zatem chętnie poznaje nowości w tej dziedzinie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo przydatna ta pomadka :)
    Pozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam ją okazję używać i była ok :) ale szału nie robiła

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurcze mam ją gdzieś jeszcze nawet w pudełku nową. =)
    Fajnie, że jest dobra przynajmniej nie będę żałować, że kupiłam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Skład prezentuje się całkiem zachęcająco. Efekt też jak najbardziej obiecujący, z chęcią kiedyś przetestuję :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Łamaniu konwenansów mówimy stanowcze TAK. Używamy wszystkiego kiedy chcemy... ale jakos to -okrzyczane ostatnio wspaniałym -mycie wlosow żelem intymnym do mnie nie przemawia. Co do pomadki. Mam otwarte trzy produkty do ust i poki ich nie wyciencze, nie spojrzę nawet w strone czwartego :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też żelem intymnym włosów jeszcze nie myję, ale kto wie co mi do głowy strzeli.

      Usuń
    2. A smarowanie rzęs Alterrą? ;)

      Usuń
  16. Mam tę pomadkę i bardzo lubię. :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. fajna, ja aktualnie używam kolagenowej od lagenko

    OdpowiedzUsuń
  18. ja używam wazeliny i jestem bardzo zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  19. Pomadki nie miałam, ale krem do twarzy i był super na zimę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Odpowiedzi
    1. Niveę Kiedyś stosowałam. Ale z Eveline to chyba jeszcze nie miałam nic do ust.

      Usuń
  21. u mnie na ustach niezmiennie carmex. Tylko on mi pomaga z moimi suchymi popekanymi wargami :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei na większe uszkodzenia na wargach stosuję Blistex.

      Usuń
  22. Ja od dłuższego czasu używam wazeliny z Carmexa :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Tej akurat pomadki nie znam , ale Twój post przypomniał mi że miałam kupić rumiankową pomadkę hehe Dzięki ;D :)

    OdpowiedzUsuń
  24. muszę się zaopatrzyć w jakąś dobrą pomadkę bo jak na razie trafiam na same buble :<

    OdpowiedzUsuń
  25. O a to dlaczego?? Na pewno umiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Lubię tą markę, ale do ust jeszcze nic od nich nie miałam :) u mnie rządzi ostatnio Sylveco i Alterra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie miałam jeszcze nic z Sylveco.

      Usuń
    2. Szkoda,bo szybko awansowała na moją ulubioną markę. Z produktów, które miałam wszystkie mnie zachwyciły :)

      Usuń
  27. Ja się nie polubiłam z pomadkami tej marki.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie używałam jej, jednak szczególnie zwracam uwagę na pomadki ochronne i używam regularnie;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Tej pomadeczki jeszcze nie miałam przy okazji spróbuję. Ja lubię bardzo Tisane w słoiczku plastikowym a z droższych mam Chanel też w słoiczku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za słoiczkami nie przepadam, bo trzeba balsam nakładać palcem. A poza domem jest to kłopotliwe.

      Usuń
  30. Brzmi zachęcająco :) Carmexa lubię,ale lepiej u mnie sprawdza się Blistex :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Blistex jest do zadań specjalnych. Na co dzień Carmex dobrze się spisuje.

      Usuń
  31. Ciekawa pomadka. Nie miałam jej nigdy. Te, które teoretycznie przeznaczone są na zimę, zawsze wydają mi się lepsze w działaniu od standardowych.

    OdpowiedzUsuń
  32. A tej nie miałam nigdy, neutrogene uwielbiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie używałam :(

    Wróciłam do blogowania, więc zapraszam do siebie! :) Miło będzie, gdy skomentujesz lub zaobserwujesz, jeśli Ci się spodoba. :)
    alexandrak-blog.blogspot.com




    OdpowiedzUsuń
  34. Jak skończę swoją obecną pomadkę to może skuszę się na tą :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Miałam ją kiedyś i też nawet byłam zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja po takie kosmetyki sięgam tylko zimą.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za wszystkie odwiedziny i komentarze.
Wszystkie czytam z uwagą i w miarę możliwości staram się zajrzeć do każdej z Was.