piątek, 3 kwietnia 2015

Niektóre związki da się odbudować.. wystarczy zaryzykować | Maybelline - Volum' Express the Colossal, Go Extreme! Leather Black

Pamiętam swój pierwszy tusz do rzęs - to był właśnie Maybelline. Różowo - seledynowy. W 100 % dziewczęcy, w krzykliwej stylistyce. Na wiele lat podbił moje serce. Potem coś zaczęło się psuć. Tusze Maybelline straciły na jakości i po prostu nastąpił mój rozwód z tą marką. Aż do chwili, kiedy w moje ręce wpadła maskara Colossal Go Extreme w kolorze skórzanej czerni. Zapraszam na recenzję.



Opakowanie jest podłużne i wrzecionowate, wykonane z solidnego plastiku. Jest to kształt  typowy dla tuszy tej marki. Testowany przeze mnie Colossal ma opakowanie czarne, z krzykliwymi, żółtymi napisami. Dobrze i pewnie leży w ręce. Niestety informacji nt. produktu na opakowaniu jest mało.

Konsystencja według mnie jest bardzo dobra jak na tusz – nie za gęsta, nie za rzadka. Przypomina krem.  Kolor to skórzana czerń. Czy tak wygląda skóra? No nie wiem. Na pewno jest to bardzo czarny odcień czerni.


Zapach… no cóż. Mimo, że zapachu nie ma w składzie, to jednak kosmetyk czuć typowo tuszowo, czyli w 100 % chemicznie z domieszką woni sadzy.
Tusz należy zużyć w ciągu sześciu miesięcy od otwarcia.

Pojemność – 9,5 ml,
Cena – 33,99 zł (w Rossmannie). W drogeriach internetowych widziałam go nawet w cenie poniżej 20 zł.

Od producenta:
Niestety na stronie producenta żadnego opisu tej maskary nie ma. Chyba zapomnieli o swoim produkcie.


Skład:
Aqua / Water, Paraffin, Potassium Cetyl Phosphate, Acrylates Copolymer, Cera Alba/ Beeswax, Copernicia Cerifera Cera / Carnauba Wax, Ethylene / Acrylic Acid Copolymer, Steareth – 2, Cetyl Alcohol, Carthamus Tinctorius Oil / Safflower Seed Oil, Phenoxyethanol, Hydroxyethylcellulose, Acacia Senegal / Acacia Senegal Gum, Ethylenediamine / Stearyl Dimer Dilinoleate Copolymer, Sodium Dehydroacetate, Caprylyl Glycol, Hydrogenated Jojoba Oil, Hydrogenated Palm Oil, Propylene Glycol, Disodium EDTA, Soluble Collagen, Silica [+/- may contain, CI 77491, CI 77492, CI 77499, Iron Oxides, CI 77007 / Utramarines, CI 77891 / Titanium Dioxide, Mica, CI 75470 / Carmine, CI 77288 / Chromium Oxide Greens, CI 77742 Manganese Violet, CI 77510 / Ferric Ferrocyanide]. (F.I.L. D161671/1).


Moja opinia:
Do tuszy Maybelline od jakiegoś czasu podchodzę z wielką rezerwą a ostatnio nawet z niechęcią. A to dlatego, że u mnie niestety nowsze maskary sprawdzały się słabo. Ale zaryzykowała i jestem mega zaskoczona. Pozytywnie oczywiście. Tusz ma fajną, klasyczną szczotkę. Lubię malować rzęsy właśnie klasyczną szczotkę, ponieważ dla mnie nie ma wygodniejszej i praktyczniejszej.  Dodatkowo szczotka w testowanym przeze mnie Colossalu miałam zgrubienia i przewężenia na trzonku. Czemu to miało służyć? Tego nie wiem. Najważniejsze, że ten wymysł w niczym nie przeszkadza. Po prostu jest i tyle.
Tusz nie jest ani za rzadki ani za gęsty i na szczotkę nabiera się go dokładnie tyle, ile trzeba. Dzięki czemu dobrze pokrywa włoski  nie tworząc na nich nieestetycznych grudek. Do tego maksymalnie czarny kolor sprawia, że już jedna warstwa tuszu wygląda na rzęsach bardzo dobrze. Dla bardziej teatralnego efektu nakładam dwie warstwy. I też nie martwię się o grudki czy posklejane rzęsy.



Tusz Colossal sprawia, że moje jasne, średniej długości rzęsy wreszcie wyglądają świetnie. Są soczyście czarne (może rzeczywiście kolor trochę przypomina czarną skórę), wydłużone i pogrubione. Wyglądają, jakby było ich więcej niż w rzeczywistości. Jedynie z podkręceniem mogłoby być troszkę lepiej. Ale i tak efekt zastosowania kosmetyku świetny.
Muszę przyznać, że najbardziej martwiłam się o trwałość kosmetyku oraz o jego świeżość w opakowaniu (do tej pory większość tuszy Maybelline, jakie miałam, już po ok. 3-4 tygodniach zaczynały gęstnąć w opakowaniu i ich aplikacja stawała się utrudniona). W przypadku tego egzemplarza nie mogę powiedzieć złego słowa. Tusz pozostaje na rzęsach przez cały dzień. Nie rozmazuje się i nie kruszy. Nie osypuje się na policzki. Poza tym używam go już ponad miesiąc i jak na razie kosmetyk jest nadal świeży i ma taką samą konsystencję, jak przy pierwszym zastosowaniu. Poza tym nie widać, żeby tusz maił się niedługo skończyć (a maluję rzęsy codziennie). Więc jego wydajność też oceniam na plus. Wygląda na to, że pocieszę się tym kosmetykiem trochę dłużej. Oczywiście cieszę się z tego. 
Tusz Maybelline jest bardzo delikatny dla  moich oczu. Nie podrażnia ich, nie uczula. Usuwa się bardzo szybko zwykłym mleczkiem do demakijażu.


Podsumowując:
Maybelline Colossal zrobił na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie. Po wielkiej miłości i następujących po niej niezbyt miłych doświadczeniach z tuszami tej marki, to naprawdę miła odmiana ale i nadzieja na uratowanie bardzo nadwątlonego zaufania. Wprawdzie na początku byłam sceptycznie nastawiona do tego produktu, ale zaryzykowała, przetestowałam i jestem bardzo zadowolona. Widocznie producent popracował trochę nad składem i udało mu się stworzyć świetny tusz, który poważnie zagroził mojemu dotychczasowemu ulubieńcowi. Z pewnością będę do niego wracać w przyszłości.

_______________________________________________________


Wszystkim stałym czytelnikom oraz osobom, które trafiły na mój blog przypadkowo, składam najserdeczniejsze życzenia zdrowych, rodzinnych i wesołych Świąt. Odpoczywajcie, cieszcie się...i do zobaczenia po Świętach.


44 komentarze:

  1. mam go i lubię:)
    Pozdrawiam
    http://kosmetyczny-kuferek.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tusze z Maybelline, tego jeszcze nie miałam, ale efekt świetny ;)
    Wesołych Świąt ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie używałam tego tuszu :)
    Pozdrawiam serdecznie, MÓJ BLOG/ KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  4. nie miałam jeszcze żadnego tuszu z maybelline.

    OdpowiedzUsuń
  5. oo będę musiała wypróbować, jeszcze tego tuszu nie używałam ;) a efekt mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też. Przynajmniej widać, że mam rzęsy :-)

      Usuń
  6. Efekt całkiem, całkiem. Ja ogólnie chętnie sięgam po tusze Maybelline ;)
    Wesołych Świąt!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby tak bardziej się postarać i porządnie rozczesać rzęsy, to efekt byłby jeszcze lepszy. Ale poleniłam się ...

      Usuń
  7. Super efekt na rzęsach, nie miałam tego tuszu :) Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja wolę max Factora ale efekt naprawdę oszałamiający

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja historia jest prawie identyczna zaczynałam od tego małego tuszy z zieloną "górą", potem maybeline bylo pomyłką, a ostatnio kupiłam ten zielony i jestem ogromnie zaskoczona :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny efekt na rzęsach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. daje bardzo ładny efekt, taki właśnie lubię :)
    Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ładny efekt. U mnie się zazwyczaj tusze tej marki sprawdzają :)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie miałam jeszcze żadnego tuszu z tej firmy, ale ciekawie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Akurat tej wersji jeszcze nie miałam, ale podoba mi się efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ładny efekt, chociaż chyba z taką dużą szczoteczką bym sobie nie radziła zbytnio ;( Wesołych Świąt życzę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie lubię takie szczotki - spore i klasyczne (z włosami). Nie umiem umalować się tymi udziwnionymi silikonowymi bez wsadzenia sobie szczoty w oko :-)

      Usuń
  16. Nie znam tej wersji, ale ogólnie niektóre ich tusze lubię. Ten wygląda u Ciebie przepięknie!
    Radosnych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. amazing itemreview
    follow for follow?

    hope you too visit my Blog <3
    AMELY ROSE

    OdpowiedzUsuń
  18. Też tak miałam, że zaryzykowałam i sięgnęłam po inny produkt marki za jaką niezbyt przepadałam i się sprawdził. =)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tego tuszu nie miałam, ale lubię produkty z tej firmy. :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam colossal volume express i lubię go :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ładny efekt. Ja z Maybelline używałam wodoodpornych tuszy, i byłam z nich zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wodoodpornych raczej nie używam, bo cięzko się zmywają a i nie mam takiej potrzeby.

      Usuń
    2. Ja też nie używam wodoodpornych, trudno mi się je zmywa. :-)

      Usuń
  22. Miałam okazje testować ten tusz jednak u mnie sie nie sprawdził :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Twoje oko wygląda jak wzburzona woda oceaniczna. Wesołych świąt !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Pierwszy raz ktoś mi mówi coś takiego :-)

      Usuń
  24. Tej maskary jeszcze nie używałam , fajny efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Miałam kilka z maybelline ale wolę tusze z avonu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie miałam okazji używać żadnego uszu z Avonu.

      Usuń
  26. Bardzo ładnie się prezentuje na rzęsach, lubię ogólnie te tusze, chociaż od jakiegoś czasu znalazłam swojego ulubieńca z Bourjois :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo podoba mi się efekt :) Ja lubię z tych tuszy ten żółty, ma ogromną szczoteczkę, którą musze opanowac za każdym razem jak do niego wrócę, ale efekt wydłużenia jest super! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten żółty i czarny mają chyba takie same szczoty.

      Usuń
  28. świetny efekt, ja bardzo lubię tusze Maybelline, mają olbrzymi wybór szczoteczek i formuł.

    OdpowiedzUsuń
  29. Wow, na oku wygląda super. Chyba i ja sobie go sprawię.
    A ten różowy pamiętam... to był kultowy tusz do rzęs.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za wszystkie odwiedziny i komentarze.
Wszystkie czytam z uwagą i w miarę możliwości staram się zajrzeć do każdej z Was.