Jak pewnie większośc z Was już wie, uwielbiam zapach kokosa i kokosowe kosmetyki. Dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok kokosowego masełka do ust marki Nivea.
Kosmetyk dostajemy zafoliowany (żeby nikt przede mną nie maczał swoich niecnych paluchów w masełku) z przytwierdzonym kartonikiem, na którym znajdziemy podstawowe informacje o produkcie. Samo masełko znajduje się w metalowym opakowaniu. Całkiem przyjemna szata gaficzna przyciąga oko. Z otwieraniem i zamykaniem pudełeczka nie ma najmniejszego problemu a rozmiar opakowania jest taki, że zmieści się w każdej kieszeni. Szkoda, że metal, z którego wykonano pudełeczko jest cieniutki i delikatny, bo raz czy dwa mocniej je nacisnęłam i mam już wgnioty.
Wydaje mi się, że konystencja jest typowa dla większości balsamów do ust. Średnio twarda, mięknie pod wpływem ciepła palców. Jest dość tłusta i śliska, dzięki czemu bardzo łatwo i jednolicie się rozprowadza.
Kosmetyk ma kolor biały ale na ustach jest zupełnie bezbarwny.
Zapach - mój ukochany, kokosowy. Bardzo ciepły i subtelny. Lekka nutka chemiczna wyczuwalna jest po dłuższym wąchaniu i gdzieś daleko, daleko w tle. Co do zapachu mam takie zastrzeżenie, że po miesiącu używania wywietrzył się i czuć go było już naprawdę bardzo słabo.
Smaku brak.
Waga - 16,7 g,
Cena - ok. 10 zł (do nabycia m. in. w Rossmannie, Drogerii Natura).
Od producenta:
"NIVEA® coconut balsam
do ust. Wzbogacona o masło shea i olejek migdałowy formuła balsamu do ust NIVEA
z HYDRA IQ, zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację. Kojąca
formuła balsamu coconut łagodzi suche usta i zapewnia odpowiedni poziom
nawilżenia dla niezwykle miękkich ust."
Skład:
Moja opinia:
Pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłam uwagę to sposób aplikacji masełka. Niestety robi się to palcami. W domu ok. Ale poza nim? Średnio to wygodne. Tym bardziej, że dotykamy masy różnych przedmiotów a potem tymi samymi palcami grzebie się w kosmetyku i nakłada na usta. Z tego też względu masełko służy mi tylko i wyłącznie w domu, gdzie jestem w stanie umyć ręce przed aplikacją.
Kosmetyk nakłada się dobrze. Tylko trzeba uważać, żeby nie nabrać na palec zbyt dużej ilości, ponieważ ma wóczas tendencję do robienia smug na wargach i do bielenia ich. Jeśli natoiast stosujemy masełko z umiarem to w zasadzie nie widać na ustach nic poza zdrowym, subtelnym blaskiem. Mnie taki efekt bardzo się podoba i często stosuję to masełko na kolorową szminkę. Po pierwsze po to, aby odrobinę rozetrzeć zbyt mocny kolor, a po drugie aby nadać ustom lekkiego połysku.
Co do właściwości pielegnacyjnych nie mam w tej chwili żadnych zastrzeżeń. Kosmetyk stosowany regularnie utrzymuje moje usta w dobrym stanie - bez pęknięć, odstających suchych skórek. Na sezon letnio - jesienny nadaje się w 100 %.
Do tego masełko jest bardzo wydajne. Używam go już od dwóch miesięcy a ubytek jest nieznaczny. Sądzę, że jeszcze długo mi posłuży.
Podsumowując:
Z działania masełka jestem zadowolona. Uważam jednak, że jego prawdziwe oblicze ukaże się dopiero zimą, kiedy moje wargi będą potrzebowały mega ochrony. Na chwilę obecną jest jednak ok. Jedynymi mankamentami są: sposób aplikacji i szybko ulatniający się zapach. Ale nie można mieć przecież wszystkiego.
mialam wersje chyba z orzechami ale denerowalo mnie opakowanie
OdpowiedzUsuńUwielbiam to masełko ;)
OdpowiedzUsuńJa wybrałabym inny zapach, ale świetny jest ten produkt :)
OdpowiedzUsuńJakoś aplikacja masełka palcami do mnie nie przemawia ;/
OdpowiedzUsuńJa nie wyobrażam sobie również aplikowania palcami, kiedy jestem poza domem.
UsuńMam chyba 4 rodzaje i zastanawiam sie które otworzyć ;)
OdpowiedzUsuńKokosowe :-)
UsuńNo i akurat po Twoim wpisie otworzyłam kokosowe:D póki co mi pasuje:)
Usuńvery nice :=)
OdpowiedzUsuńMnie to masełko zawiodło niestety...
OdpowiedzUsuńSzkoda.
UsuńMiałam 2 wersje i już kolejnej nie kupię.
OdpowiedzUsuńLubię zapach kokosa, ale niestety na moich suchych ustach nie sprawdziło się to masełko.
OdpowiedzUsuńWidać potrzebujesz czegoś mocniejszego.
Usuńnie miałam jeszcze żadnego masełka z NIVEA , muszę to w końcu zmienić ale najpierw zużyć moje produkty do ust
OdpowiedzUsuńJa też jestem fanką wszystkiego co kokosowe :)
OdpowiedzUsuńSuper :-)
UsuńJa miałam: malinowe, naturalne, vanilla &macadamia, carmel -najbardziej polubiłam z Vanilla&macadamia :)
OdpowiedzUsuńTeraz kusi mnie kokos oraz jagódka !!
A w pozostałych też tak szybko ulatniał się zapach?
UsuńOczywiście je mam :D ale jeszcze nie używałam. Naprawdę wgniotła Ci się puszka? Ja nie wiem już ile już zużyłam ich opakowań, ale nigdy mi się nic takiego nie zrobiło. W innych wersjach zapach wyczuwałam cały czas. Teraz mam otwartą wersję makadamia już ze dwa miesiące i zapach jest tak samo intensywny jak na początku.
OdpowiedzUsuńSerio się wgniotła. Na brzegu. Chyba mam za silne palce :-)
UsuńWidziałam je ostatnio w Biedronce i nie kupiłam, a teraz zaczynam żałować. :P
OdpowiedzUsuńMożna ją dostać też w Rossmannie i w Naturze. Widziałam ją też chyba w Jawie.
UsuńUwielbiam te masełka i mam ich obecnie aż 4 :) to już chyba jakieś uzależnienie...
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten zapach kokosowy.
OdpowiedzUsuńAż poczułam zapach kokosa... Podobnie jak Ty, sprawdzę jego prawdziwe działanie zimą. Chociaż i teraz moje usta potrzebują czegoś mocniejszego
OdpowiedzUsuńLubię zapachy tych masełek :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go, ale bardzo lubię zapach kokosu, więc pewnie go nabędę :)
OdpowiedzUsuńInne dziewczyny je też chwalą, ale mnie jakoś ono nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny gust. Do mnie też wiele kosmetyków nie przemawia, chociaż czytam na ich temat same ochy i achy.
Usuńkusi mnie ten smak, na razie mam karmelowe :)
OdpowiedzUsuńJa przez długi, długi czas miałam ogromną fazę na smarowidła do ust właśnie w puszkach, nie przeszkadzało mi, że muszę tam wsadzać palucha, te puszki wydawały mi się taaakie urocze. Ale powiem Ci, że teraz coraz bardziej mam jednak ochote na sztyft i próbuję sobie znaleść coś fajnego właśnie w takiej formie. :)
OdpowiedzUsuńJa od lat stosuję Carmex. Sztyft z tej firmy to u mnie must have kiedy na zewnatrz robi się chłodno i wietrznie.
UsuńMiałam chyba wiśnię, nie wiem, czy to sama seria, ale to fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię jego zapach :)
OdpowiedzUsuńKokos. Lubie, ale kurcze zeby troche smaku było:)))). Faza na balsamy etc. do ust u mnie jest odwieczna, ale ostatnimi czasy używam kremu do ust zbudowanego niemal wylacznie z miodu manuka... No normalnie pycha jest!
OdpowiedzUsuńJa z kolei wybieram takie balsamy do ustm które nie mają smaku. A dlaczego? Bo jak coś smakuje na ustach to będę lizała jak wariatka i w najlepszym wypadku skończy się to suchymi ustami i przedwczesnym wykończeniem balsamu.
UsuńMiałam malinowe i waniliowe i byłam zadowolona ;) Kokosowe też mnie kusi.
OdpowiedzUsuńMiałam jagodowe masełko, ale również bardzo denerwowała mnie forma jego nakładania...
OdpowiedzUsuńUwielbiam firm Nivea, a masełka do ust są genialne. Zawsze pięknie pachną.
OdpowiedzUsuń/meainsolita.blogspot.com
Lubię te masełka. Tylko najgorzej denerwuje mnie "grzebanie" tym paluchem ;)
OdpowiedzUsuńMoże Nivea zrobi kiedyś takie sztyfty :-)
UsuńKokosową wersje i ją bym chętnie wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie niesamowicie, ostatnio polubiłam kokosowy zapach. ;-)
OdpowiedzUsuńKokosowe może nie, ale inne warianty zapachowe z chęcią bym wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńLubię masełka, ale wolę wersje w pomadce, bo też nie jestem przekonana do aplikacji palcami
OdpowiedzUsuńWedług mnie, jeśli chcesz mieć masełko przy sobie, to ok, ale za 3xwięcej kasy można mieć dużo razy więcej tzw. oleju/balsamu kokosowego, który idealnie nadaje się na cerę, skórę całego ciała a nawet odbudowę końcówek włosów.
OdpowiedzUsuńZdaję sobie z tego sprawę, ale czasem taka natura gadżeciarza się odzywa :-)
UsuńMam go właśnie pod ręką <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że balsam nie ma smaku, uwielbiam to w niektórych produktach :)) Myślę, że to masełko przypadłoby mi do gustu- lubię kokosowy zapach. Żałuję tylko, że wietrzeje :(
OdpowiedzUsuńHehe jakby miał smak to mogłabym go wyjadać z opakowania :-)
UsuńNie załapałam się na tą wersję smakową ale właśnie czytałam że szału nie ma ale i tak bym spróbowała
OdpowiedzUsuńNie załapałam się na tą wersję smakową ale właśnie czytałam że szału nie ma ale i tak bym spróbowała
OdpowiedzUsuńNie lubię masełek do ust, w których trzeba używać paluszków do aplikacji więc raczej się nie skuszę
OdpowiedzUsuńZ Nivea kiedyś używałam pomadek i z tego co pamiętam najbardziej polubiłam się z wersją z miodem.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kokosem, ale kusi mnie wypróbowanie tego masełka o innym zapachu.
OdpowiedzUsuńMiałam go, ale u mnie przegrał z EOS'em :)
OdpowiedzUsuńJa EOS'a nie miałam więc nie mam porównania.
UsuńNie przepadam za takimi nakładanymi palcami niestety.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki o kokosowym zapachu :)
OdpowiedzUsuńLubię takie masełka do ust, jednak dla mnie opakowania są niepraktyczne
OdpowiedzUsuńJa bym nie dała rady go używać przez zapach kokosa ;)
OdpowiedzUsuńMiałam inna wersję smakową tego balsamu ale nie lubię tego typu aplikacji ;)
OdpowiedzUsuńzapachy tych masełek są cudowne, ale ta aplikacja palcami trochę mi się nie podoba ;p Niezbyt o higieniczne, wiadomo że nie tylko w domu go używamy
OdpowiedzUsuńNo właśnie to jest chyba jedyny i główny mankament takich masełek.
UsuńRaczej unikam takich kosmetyków, bo zawsze mam szminkę na ustach, więc nie mam kiedy nakładać. Ale z tym mazianiem w domu to całkiem dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńWszystko super, tylko ta forma aplikacji nie specjalnie do mnie przemawia :(
OdpowiedzUsuńZa kokosem akurat średnio przepadam.Widziałam ostatnio te masełka w Biedronce na promocji ale podkusiło mnie i kupiłam taki balsamik "sowę" i wcale nie jestem zadowolona :/
OdpowiedzUsuńJa na szczęście widziałam wcześniej opinie na blogach i sowy nie kupilam.
UsuńTeż uwielbiam wszystko co kokosowe. Szkoda że zapach słabnie z czasem :( ale dobrze że chociaż działa jak trzeba.
OdpowiedzUsuńja mam wersje malinową:)
OdpowiedzUsuńNie mam, i nie kusi mnie zakup ;))
OdpowiedzUsuńWypróbowałabym ze względu na zapach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystko co kokosowe :) mam też to masełko :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te masełka, choć pod kątem działania nie są wybitne, po prostu dobre :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają te masełka, jednak mogli by zrobić wersje w sztyfcie :)
OdpowiedzUsuńMam tę samą wersję i bardzo ją lubię ;)
OdpowiedzUsuń♥ HELLO-WONDERFUL.blogspot.com ♥
mam malinowy... ale kokosowy to tez by było coś! uwielbiam kokos
OdpowiedzUsuńA ja chętnie spróbowałabym malinowego.
UsuńMam zamiar w końcu wypróbować tych masełek z nivei :) kokosowy musi być ,,dobry" Nie żebym zjadała pomadki czy balsamy do ust ale nie lubię gdy śmierdzi sztucznie
OdpowiedzUsuń