Z kosmetykami Yves Rocher nie
znam się zbyt dobrze. Zdarza mi się ich używać, ale naprawdę sporadycznie.
Zazwyczaj podchodziłam do nich z rezerwą , ponieważ (nie wiedzieć dlaczego),
ale zawsze ta marka kojarzyła mi się z Avonem i Oriflame, którym jednak za
bardzo nie ufam. Niemniej jednak kiedy w ręce wpadło mi Serum Vegetal3 Rides & Fermete Serum Ultra Repulpant (serum
wypełniające zmarszczki) marki Yves Rocher, z wielkim zaciekawieniem
zabrali się za jego testowanie. Oto co z tego wynikło.
Preparat zamknięty jest w czerwonej buteleczce z nieprzezroczystego
szkła. Wyposażony jest w pompkę, którą dozujemy produkt. Wspominałam już,
że uwielbiam takie rozwiązania? Są bardzo higieniczne, wygodne i zawsze
kojarzyły mi się z elegancją.
Serum Yves Rocher ma lekką, płynną konsystencję. Wygląda
trochę jak gęstsze, lekko zabarwione na różowo mleko. Dzięki konsystencji
jest łatwe w aplikacji i dość wydajne.
Zapach jest typowo kremowy. Niezbyt mocny, chociaż wyraźnie wyczuwalny.
Pozostaje przez jakiś czas na skórze.
Pojemność – 30 ml,
Cena – ok. 120 zł.
Od producenta:
"Efekt dla urody:
-
ujędrnia skórę,
-
natychmiast wygładza zmarszczki i bruzdy,
-
błyskawicznie napina skórę.
Konsystencja
fluidu umożliwia szybsze wnikanie składników aktywnych w skórę.
Stosowanie: rano i/lub wieczorem, pod codziennie stosowany krem, omijając okolice oczu.
Stosowanie: rano i/lub wieczorem, pod codziennie stosowany krem, omijając okolice oczu.
Wstrząsnąć
przed użyciem.
Składniki
pochodzenia roślinnego: woda z bławatka, oligosacharydy z jabłka, guma z
akacji, olejek
sezamowy bio, żel z aloesu bio.
Składniki
dodatkowe: oligosacharydy z jabłka wygładzają zmarszczki.
Skład:
Moja opinia:
Aplikacja Serum Vegetal3 nie sprawia żadnego problemu. Kosmetyk
rozprowadza się szybko i sprawnie. Podobnie szybko się wchłania. Nie pozostawia
na twarzy żadnej tłustej warstwy, chociaż skóra po aplikacji robi się
miękką, delikatna i przyjemna w dotyku.
Serum Vegetal3 wg mnie działa połowicznie. Całkiem nieźle nawilża skórę
i stosowany regularnie sprawia, że cera jest przyjemniejsza w dotyku,
przesuszone miejsca sprawiają mniejszy dyskomfort a twarz wydaje się świeższa. Doskonale spisuje się w roli nawilżacza i
współpracuje dobrze z wieloma kremami. Zdarzyło mi się również użyć tego
kosmetyku kilka razy na dzień, po makijaż. I też wyszło nieźle – makijaż
trzymał się jak trzeba, nic nie przetłuszczało się bardziej niż zwykle.
Natomiast mam zastrzeżenia co do głównej funkcji serum. Miało ono
wypełniać zmarszczki. Moje wprawdzie są jeszcze niewielkie, ale tym bardziej
nie powinny stanowić problemu dla kosmetyku, który z założenia ma te zmarszczki
eliminować. Niestety – zużyłam całe
opakowanie a zmarszczki jak były tak są. Nic a nic się nie spłyciły. Ani
odrobinkę. Skóra też nie stała się jakoś wyraźnie jędrniejsza. Mogę powiedzieć
z pełnym przekonaniem, że w dziedzinie
walki ze zmarszczkami serum Yves rocher jest w 100 % „nicnierobiące”. A
szkoda, bo kosmetyk zapowiadał się luksusowo i co najważniejsze – skutecznie.
Serum nie narobiło szkód na cerze mieszanej skłonnej do wyprysków.
Żadnych nowych przyjaciół nie zauważyłam. Nie nasiliło produkcji łoju. Nie
wywołało też żadnych reakcji alergicznych.
Co do wydajności, to określiłabym ją jako niezłą. Wprawdzie
kosmetyk spokojnie starczy na grubo ponad miesiąc regularnego stosowania ale
zdarzało mi się stosować kosmetyki, które wystarczały na tak długo, że nudziły
mi się.
Podsumowując:
Serum Vegetal3 od Yves Rocher nie jest złym kosmetykiem. Wprawdzie nie
spełnia wszystkich obietnic producenta, ale dla cery 30 + o niezbyt
wygórowanych wymaganiach będzie całkiem dobry. Uważam jednak, że za cenę
ponad 100 zł, jaką należy zapłacić za to mazidło, powinniśmy dostać kosmetyk o
nieco lepszym działaniu przeciwzmarszczkowym.
Ja już z YR się nie lubię ;/
OdpowiedzUsuńA co się stało?
UsuńJa dla tego nawilżenia chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńZachęcam w takim razie :-)
UsuńOd dawna intryguje mnie ta marka :)
OdpowiedzUsuń