Zawsze wierzyłam w to, że dłonie, usta i włosy to wizytówki każdej kobiety. I zawsze staram sie dbać o te atrybuty najlepiej jak potrafię. Uwielbiam mieć miękkie, gładziutkie wargi. Takie usta najbardziej kocha też mój Mąż. I on sam dba też o swoje. Mimo tego, że mamy już swojego ulubieńca w tej dziedzinie, to pod wpływem impulsu wrzuciłam jakiś czas temu do koszyka pomadkę ochronną od Floslek. Winter Care - niby kosmetyk przeznaczony na zimę, ale kto mi go zabroni stosować wiosną? Nikt! Pomadka przeszła testy na dwóch osobach (na mnie i na Mężu) i mogę Wam już o niej opowiedzieć.
Pomadka ochronna to kosmetyk w formie sztyftu. Plastikowe, niebiesko - białe opakowanie dodatkowo włożone jest w kartonik, na którym znajdziemy wszystkie potrzebne informacje na temat tego produktu. Na sztyfcie zresztą też ich nie brakuje.
Konsystencja też jest typowa dla pomadek. Tłusta, średnio twarda. Biała. Przypomina wazelinę kosmetyczną.
Kosmetyk ma bardzo fajny zapach. Wprawdzie jest delikatny ale bardzo przyjemny. Trudno mi określić dokładnie jakie nuty zapachowe sobą reprezentuje, ale jestem niemalże pewna, że wyczuwam aromat słodkich owoców, który utrzymuje się jeszcze jakiś czas po aplikacji.
Pomadka jest bez smaku.
Pomadka jest bez smaku.
Pojemność - niestety na opakowaniu nie ma informacji o wadze produktu.
Cena - 5,99 zł.
Od producenta:
"Zastosowanie: ochrona ust przed szkodliwym działaniem mrozu, wiatru i słońca. Doskonała zimowa pielegnacja wrażliwej skóry ust, idealna dla osób aktywnie spędzających czas na świeżym powietrzu.
Działanie: Doskonale chroni przed nadmiernym wysuszeniem ust szczególnie narażonych na działanie ostrych warunków atmosferycznych (mróz, wiatr, skoki temperatur, słońce). Intensywnie natłuszcza i regeneruje popękane i spierzchnięte wargi. Tworzy na powierzchni skóry film ochronny, skutecznie zabezpiecza przed utratą wilgoci.
Efekt: idealnie natłuszczone i zabezpieczone, gładkie i miękkie usta."
Źródło: opakowanie.
Skład:
Octyldodecanol, Copernicia Cerifera Cera, Pertolatum, Cera Microcristallina, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Capryic / Capric Triglyceride, Ricinus Communis Seed Oil, Butylene Glycol Dicaprylate / Dicaprate, C12-15 Alkyl Benzoate, Hydrogenated Vegetable Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Synthetic Beeswax, Cera Alba, Lanolin, Polyethylene, Aroma, Tocopheryl Acetate, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Retinyl Palmitate, Benzyl Alcohol, Hydroxycitronellal, Linalool, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Limonene, Citronellol.
Moja opinia:
Pomadkę zakupiłam pod wpływem impulsu i w zasadzie nie spodziewałam się jakiś wielkich fajerwerków związanych z jej używaniem. Ale okazało się, że trzymam w dłoniach całkiem niezły produkt w bardzo przystepnej cenie. Ale po kolei.
Pomadka aplikuje się bardzo łatwo i sprawnie. Po prostu wystarczy pociągnąć nią usta i już mamy na wargach delikatną warstewkę kosmetyku. Produkt jest dość miękki, ale jednocześnie na tyle twardy, że ani mnie ani mojemu Męzowi nie udało się jeszcze go połamać :-) Trzeba tylko uważać, żeby nie przedobrzyć z nakładaną ilością, bo wtedy zamiast przyjemnego uczucia natłuszczenia bedziemy mieli na ustach kleistą masę.
Tuż po aplikacji pomadka sprawia, że wargi stają się gładkie, śliskie, ładnie pachną i naturalnie lśnią. I taki efekt utrzymuje się dość długo, pod waruniem, że nie pijemy ani nie jemy niczego. W takim przypadku produkt zmazuje się bardzo szybko i konieczna jest ponowna aplikacja. Dobrze, że kosmetyk nie ma smaku, bo przynajmniej nie oblizuję warg.
Co do działania, to muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Wprawdzie do mojego ukochane Carmexa jeszcze troszkę Floslekowi brakuje, ale i tak jest ok. Usta są wygładzone, nawilżone i miękkie w dotyku. Rzeczywiście są nieźle chronione przed wiatrem i słońcem. Nie pierzchną też pod wpływem niższej temperatury. Jesli chodzi o działanie długofalowe to tutaj jest odrobinę gorzej, bo pomadka Winter Care utrzymuje usta w dobrym stanie krócej niż robi to Carmex. Jednakże nakładając ją regularnie, nawet nie odczujemy tej różnicy.
Podsumowując:
Pomadka ochronna Winter Care od Floslek okazała się całkiem niezłym produktem. I mimo, że nadal będę wierna Carmexowi, to od czasu do czasu zdradzę go z Floslekiem :-)
Brzmi całkiem, całkiem zachęcająco. Mi równie mocno pierzchną usta od słonca, ciekawe czy latem by sie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt :) Kiedyś chętnie ją przetestuję :)
OdpowiedzUsuńTyle razy się nad nią zastanawiałam i nie wzięłam... :( Na przyszłość zapamiętam, że warto ją przygarnąć :)
OdpowiedzUsuńNie znam ale dobrze ze się sprawdza, na razie mam zapas eosa :-)
OdpowiedzUsuńu mnie na pewno szybko nie zagości, bo tego typu produkty zużywam bardzo powoli i mam zapas :)
OdpowiedzUsuńA u mnie zużywają się dośc szybko. Tym bardziej, że każdy balsamik stosuję i ja i mój Małżonek.
UsuńU mnie na ustach ostatnio króluje balsam do ust od Akuny - rewelacja! :)
OdpowiedzUsuńNigdy jej jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńz flos leku chyb jeszcze nic do ust nie miałam,
OdpowiedzUsuńcarmex u mnie wiedzie prym ;) bardzo go lubie ale floslek też mnie zainteresował ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie Carmex też jest nr 1 ale lubię czasem spróbować coś nowego.
UsuńTej wersji jeszcze nie miałam, na pewno spróbuję :)
OdpowiedzUsuńLubię takie produkty, zatem chętnie poznaje nowości w tej dziedzinie :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatna ta pomadka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))
Miałam ją okazję używać i była ok :) ale szału nie robiła
OdpowiedzUsuńKurcze mam ją gdzieś jeszcze nawet w pudełku nową. =)
OdpowiedzUsuńFajnie, że jest dobra przynajmniej nie będę żałować, że kupiłam.
Skład prezentuje się całkiem zachęcająco. Efekt też jak najbardziej obiecujący, z chęcią kiedyś przetestuję :)
OdpowiedzUsuńŁamaniu konwenansów mówimy stanowcze TAK. Używamy wszystkiego kiedy chcemy... ale jakos to -okrzyczane ostatnio wspaniałym -mycie wlosow żelem intymnym do mnie nie przemawia. Co do pomadki. Mam otwarte trzy produkty do ust i poki ich nie wyciencze, nie spojrzę nawet w strone czwartego :))))))
OdpowiedzUsuńJa też żelem intymnym włosów jeszcze nie myję, ale kto wie co mi do głowy strzeli.
UsuńA smarowanie rzęs Alterrą? ;)
UsuńMam tę pomadkę i bardzo lubię. :-)
OdpowiedzUsuńfajna, ja aktualnie używam kolagenowej od lagenko
OdpowiedzUsuńja używam wazeliny i jestem bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńPomadki nie miałam, ale krem do twarzy i był super na zimę.
OdpowiedzUsuńmam obecnie z eveliny i nivea :)
OdpowiedzUsuńNiveę Kiedyś stosowałam. Ale z Eveline to chyba jeszcze nie miałam nic do ust.
Usuńu mnie na ustach niezmiennie carmex. Tylko on mi pomaga z moimi suchymi popekanymi wargami :(
OdpowiedzUsuńJa z kolei na większe uszkodzenia na wargach stosuję Blistex.
UsuńJa od dłuższego czasu używam wazeliny z Carmexa :D
OdpowiedzUsuńTej akurat pomadki nie znam , ale Twój post przypomniał mi że miałam kupić rumiankową pomadkę hehe Dzięki ;D :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :-)
Usuńbędzie trzeba o niej pamiętać; D
OdpowiedzUsuńmuszę się zaopatrzyć w jakąś dobrą pomadkę bo jak na razie trafiam na same buble :<
OdpowiedzUsuńO a to dlaczego?? Na pewno umiesz :)
OdpowiedzUsuńLubię tą markę, ale do ust jeszcze nic od nich nie miałam :) u mnie rządzi ostatnio Sylveco i Alterra
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie miałam jeszcze nic z Sylveco.
UsuńSzkoda,bo szybko awansowała na moją ulubioną markę. Z produktów, które miałam wszystkie mnie zachwyciły :)
UsuńJa się nie polubiłam z pomadkami tej marki.
OdpowiedzUsuńNie używałam jej, jednak szczególnie zwracam uwagę na pomadki ochronne i używam regularnie;)
OdpowiedzUsuńTej pomadeczki jeszcze nie miałam przy okazji spróbuję. Ja lubię bardzo Tisane w słoiczku plastikowym a z droższych mam Chanel też w słoiczku
OdpowiedzUsuńZa słoiczkami nie przepadam, bo trzeba balsam nakładać palcem. A poza domem jest to kłopotliwe.
UsuńBrzmi zachęcająco :) Carmexa lubię,ale lepiej u mnie sprawdza się Blistex :)
OdpowiedzUsuńU mnie Blistex jest do zadań specjalnych. Na co dzień Carmex dobrze się spisuje.
UsuńCiekawa pomadka. Nie miałam jej nigdy. Te, które teoretycznie przeznaczone są na zimę, zawsze wydają mi się lepsze w działaniu od standardowych.
OdpowiedzUsuńA tej nie miałam nigdy, neutrogene uwielbiam ;-)
OdpowiedzUsuńA ja z kolei nie miałam Neutrogeny do ust.
UsuńNie używałam :(
OdpowiedzUsuńWróciłam do blogowania, więc zapraszam do siebie! :) Miło będzie, gdy skomentujesz lub zaobserwujesz, jeśli Ci się spodoba. :)
alexandrak-blog.blogspot.com
Jak skończę swoją obecną pomadkę to może skuszę się na tą :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją kiedyś i też nawet byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa po takie kosmetyki sięgam tylko zimą.
OdpowiedzUsuń