Macie takie marki kosmetyczne, które pamiętacie
jeszcze sprzed kilku czy kilkunastu lat, z czasów nastoletnich? U mnie taką
marką jest Avon. Akurat kiedy miałam naście lat te kosmetyki zaczynały podbijać
polski rynek. Wiele moich koleżanek zostawało Konsultantkami (jak to dumnie
brzmi, nieprawdaż?). Wiele z nas jarało się posiadaniem chociażby kremu do rąk
z Avon. Później jakoś tak marka usunęła się w cień a i mnie przestały podniecać
ich mazidła. Można powiedzieć, że na bardzo długi czas zupełnie o nich zapomniałam.
Aż do niedawna, kiedy w moich zbiorach pojawił się krem Anew Nutri - Advance, o
którym dziś Wam opowiem.
Krem znajduje się w ciężkim, szklanym słoiczku,
szerszym u góry i zwężającym się ku dołowi. To jest taki kształt, który zawsze
jednoznacznie kojarzył mi się z kremami Avon. Słoiczek umieszczony jest w
kartoniku, na którym znajdziemy jednak niezbyt wiele informacji na temat
kosmetyku. Całość producent zafoliował, dzięki czemu wiem, że jestem pierwszym
użytkownikiem tego smarowidła.
Konsystencja Anew jest bardzo gęsta, zbita. W dotyku jest bardzo
gładka i śliska, wręcz oleista. Już po pierwszym dotknięciu wiem, że mam do
czynienia z kremem bogatym, tłustym, który zapewne powinnam nakładać
oszczędnie.
Kolor przypomina mi biel pobrudzoną odrobiną
brzoskwini.
Zapach jest typowo kremowy. Plusem jest jego słaba trwałość,
dzięki czemu nie duszę się od nadmiaru aromatów.
Pojemność – 50 ml,
Cena – 50 zł (często są na niego promocje i można go
kupić za 35 zł).
Od producenta:
„Bogaty
krem z kwasami omega odżywia i nawilża skórę suchą i bardzo
suchą, przywracając jej komfort. Zapewnia natychmiastowy wzrost poziomu nawilżenia
o 60%*.
98%**
kobiet potwierdza, że uczucie odżywienia skóry utrzymuje się przez cały dzień.
• głęboko odżywia i nawilża skórę
• głęboko odżywia i nawilża skórę
• wzmacnia
barierę ochronną skóry przed wiatrem i niską temperaturą
•
przywraca komfort, redukując uczucie ściągniętej i szorstkiej skóry
Jak działa:
Kompleks
Nutri-3X-Omega z dobroczynnymi olejkami, bogatym źródłem cennych kwasów Omega
3, 6 oraz 9, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania skóry. Wzmacniają
barierę naskórka, chroniąc skórę przed nadmierną utratą wody. Zwiększają
elastyczność skóry i utrzymują odpowiedni poziom nawilżenia. Odpowieni dla
skóry wrażliwej. Testowany dermatologicznie.
Jak stosować:
Krem
przeznaczony do stosowania zarówno na dzień, jak i na noc. Stosuj 1-2 razy
dziennie. Nałóż na twarz i szyję. „
Skład:
Moja opinia:
Mimo wrażenia, że krem Anew jest śliski to jednak
rozprowadza się trochę tępo. Spodziewałam się, że będzie sunął łatwo po skórze.
A tu niespodzianka. Trzeba się trochę napracować, żeby porządnie wklepać czy
wmasować go w twarz. Ze względu na bogatą konsystencję chciałam stosować go z
umiarem. Ale z tym kremem tak się nie da. Niestety – żeby porządnie pokryć cała
twarz musiałam stosować więcej kosmetyku niż w przypadku lekkich, żelowych
kremów. Szczerze, to trochę się zawiodłam w tym momencie. Ze względu też na to
preparat stosowałam jedynie na noc. Po prostu bałam się go zastosować pod
makijaż. Jestem pewna, że po godzinie świeciłabym się jak księżyc w pełni a
podkład płynąłby mi z twarzy. A może jednak niepotrzebnie się obawiałam?
Stosowałyście ten krem na dzień i macie dobre wspomnienia? Jeśli tak, to dajcie
koniecznie znać.
Wracając do tematu muszę jeszcze wspomnieć, że Anew
bardzo wolno się wchłania i pozostawia lekko lepką warstewkę na skórze. Rano,
po obudzeniu, moja twarz była śliska i lekko tłusta.
Jeśli chodzi o działanie to tu akurat kosmetykowi nie
można nic zarzucić. Podczas stosowania tego specyfiku twarz jest miękka, gładka, dobrze odżywiona. Sprawia wrażenie
wypoczętej i rozluźnionej. Krem doskonale utrzymał dobry stan mojej cery. Ale
nie zauważyłam, żeby w jakiś znaczący sposób poprawił jej wygląd. Po prostu
zachował to, co został na mojej twarzy. Dlatego jeśli Wasza twarz nie jest w
dobrym stanie to raczej nie liczyłabym na to, że ten krem jakoś spektakularnie
ten wygląd poprawi. Napewno nie zwęzi porów, na pewno też nie wpłynie na
spłycenie zmarszczek – nawet tych drobnych, mimicznych.
Z drugiej strony krem Anew nie pozapychał mi porów
mimo ciężkiej konsystencji (w trakcie stosowania nie wyskoczył mi żadne nowy
pryszcz i nie pojawiły się żadne zaskórniki), nie uczulił, nie spowodował rozszerzenia
się porów. Moja kapryśna skóra zareagowała na niego bardzo dobrze. Kosmetyk nie
spowodował również zwiększonej produkcji sebum i większego przetłuszczania się
cery w strefie T.
No i na koniec dwa słowa o wydajności. Oceniam ją
dobrze. Nawet mimo tego, że musiałam nabierać więcej kremu niż w przypadku
innych tego typu mazideł, to i tak słoiczek wystarczył mi na ok. 2 miesiące
regularnego stosowania.
Podsumowując:
Krem Anew Nutri- Advance jest dobrym kosmetykiem,
chociaż na pewno nie nazwałabym go rewelacyjnym. Umie utrzymać cerę w dobrym
stanie ale nie poradzi sobie w przypadku, gdy pozostawia ona wiele do życzenia.
Do codziennego stosowania – szczególnie w
sezonie zimowym, jest wystarczający. Oczywiście o ile nie macie problemów ze
skórą, których chcecie się pozbyć.
A jakoś nie przepadam za Avonem ale jakis sensowny i "coś robiący" krem na noc bardzo by mi sie przydał.
OdpowiedzUsuńJa przeciwko Avonowi nic nie mam ale nie każdy produkt chciałabym używać.
UsuńNie używam kremów do twarzy z Avon ;)
OdpowiedzUsuńJa zraziłam się do kremów z avonu.
OdpowiedzUsuńBywa - kremy Avonu nie są jakieś porażająco dobre. Chociaż czasem można trafić na perełkę.
UsuńJestem konsultantką od 5 lat :) Akurat serię Anew uważam za całkiem udaną. Wbrew pozorom jest kilka fajnych produktów :) Ten kremik lubię, ale wolę taką wersję żel-krem, nie pamiętam teraz nazwy ;)
OdpowiedzUsuńJa też wolę jak krem ma lżejszą konsystencję. To p rwada - Avon ma parę fajnych kosmetyków, chociaż nie oszukujmy się - ma też i buble. Jak większośc marek zresztą.
UsuńZ Avon nigdy nie używałam kremów, w ogóle prawie nie sięgam po asortyment tego producenta.
OdpowiedzUsuńKompletnie nie przepadam za tą serią anew. Miałam krem pod oczy i takiego uczulenia, jak po nim, to w życiu nie miałam. Zraziłam się i już nie sięgam po ich produkty :P
OdpowiedzUsuńUuu, to niefajnie. Mi na szczęście jeszcze nic nie wyskoczyło po Avonie.
UsuńWydajność porządna, podoba mi się ten kremik
OdpowiedzUsuńNie znam tego kremiku :) dawno nie miałam nic z Avonu :)
OdpowiedzUsuńmoja mama i ciocia go uwielbiają :) też pamiętam Avon jeszcze z dzieciństwa, rzeczywiście jakiś czas było cicho,a teraz znowu wraca- sama jestem konsultantką, chociaż ostatnio niewiele zamawiam
OdpowiedzUsuńJa też zamawiam śladowe ilości i to od wielkiego dzwonu. Zdecydowanie wolę kupować kosmetyki w drogeriach stacjonarnych.
UsuńDawno nie miałam kremu z Avon - kiedyś używałam pod oczy i muszę przyznać był bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńJa mam niestety uczulenie na większości produktów z Avon. Ale pamiętam jak się kiedyś czekało na nowy katalog, żeby choćby pooglądać ca za nowinki mają:-)
OdpowiedzUsuńPooglądać i pomiziać pachnące karteczki :-) Ja też tak robiłam :-)
UsuńMoja Mama go używała i chyba jej się sprawdzał :)
OdpowiedzUsuńPielęgnacyjne kosmetyki avon mnie nie przekonują ;/
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie. Zdecydowanie wolę coś lżejszego. Pod makijaż faktycznie chyba kiepsko by się nadawał.
OdpowiedzUsuńJa też wolę lżejsze - szczególnie na dzień, pod makijaż.
UsuńI ja jako nastka Avon kupowałam od koleżanki z klasy :D
OdpowiedzUsuńNie używałam. Chyba nie sprawdziłby się przy mojej cerze
OdpowiedzUsuńNie używam produktów tej marki, kiedyś kilka miałam i nie polubiliśmy się
OdpowiedzUsuńja jestem uparta i jakoś do kosmetyków z avonu totalnie mnie nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuń