Podkład jest dla mnie niemalże kluczowym kosmetykiem podczas wykonywania makijażu. Jest na drugim miejscu, tuż za tuszem do rzęs, na mojej liście kosmetyków, bez których nie wyobrażam sobie malowania się. Ostatnio moją uwagę przykuła nowość od Rimmela, a mianowicie podkład Lasting Finish Nude 25hr. Sięgnęłam po odcień 100 Ivory.
Jest to kosmetyk, który znajduje się w miękkiej, plastikowej tubce ze zwykłą nakrętką. Białe opakowanie, z delikatnymi srebrnymi akcentami i czerwonymi napisami przywodzi mi od razu na myśl sterylną salę szpitalną. Nie wiem dlaczego, ale to moje pierwsze skojarzenie, jakie miałam po spojrzeniu na ten kosmetyk.
Tubka swobodnie daje się stawiać na zakrętce, dzieki czemu podkład badzo dobrze się wydobywa i można go zużyć niemalże do końca.
Konsystencja należy raczej do rzadkich. W porównaniu z ostatnio stosowanymi przeze mnie muso - podobnymi produktami to miła odmiana. Mimo swojej lekkości w kosmetyku wyczuwam śliskie, wręcz tłuste substancje (silikony? parafina?). Wprawdzie ułatwiają one aplikację, nadając podkładowi poślizg, ale mam wrażenie, że trochę oblepiają twarz.
Kolor, który testuję, to drugi w palecie oferowanych odcieni. Cała gama kolorystyczna liczy sobie zawrotną liczbę kolorów - 6.
Testowany przeze mnie 100 Ivory jest odcieniem jasnym, mimo tego, że w sztucznym świetle wydawać by się mogło, że będzie pasował raczej opalonym dziewczynom. Dużo w nim żółtych tonów. Dla zwolenniczek bardziej różowych podkładów jest jeszcze jaśniejszy kolor - 010 Light Porcelain.
Zapach jest bardzo delikatny, niemalże niewyczuwalny. No i raczej charakterystyczny dla tego typu kosmetyków. Na twarzy wogóle go nie czuję, więc jest ok.
Pojemność - 30 ml,
Cena - 26,99 zł.
Od producenta:
"Nowość!
Długotrwały podkład Lasting Finish 25H Nude, który przetrwa każdą imprezę!
Podkład dzięki lekkiej konsystencji
łatwo się rozprowadza i kryje niedoskonałości bez efektu maski, pozostawiając
skórę nawilżoną. Długotrwała formuła zapewnia naturalny makijaż, który nie
ściera się, jest wodo- i imprezoodporny.
25H naturalnego krycia!"
Skład:
No i tutaj producent niestety dał ciała. Na opakowaniu próżno szukać informacji o składzie podkładu. Czyżby Rimmel miał coś do ukrycia?
Moja opinia:
Jak już wspomniałam wcześniej, Lasting Finish Nude 25hr ma dość rzadką konsystencję, z poślizgiem, dzięki czemu nie pa problemów z jego aplikacją. Rozprowadza się równomiernie, nie tworząc przy tym plam, smug ani zacieków. Nie wchodzi też w pory skóry i nie gromadzi się w drobnych zmarszczkach. Nie podkreśla też suchych skórek. Za to ogromy plus, ponieważ masa podkładów niestety uwypukla te niedoskonałości i zamiast poprawiać wygląd cery, dodatkowo go pogarsza. Do tego podkład całkiem nieźle kryje drobne przebarwienia czy niewielkie wypryski nie dając przy tym efektu maski. Przypruszony odrobiną matującego pudru daje naprawdę fajny, lekki efekt na twarzy. Jeżeli miałabym się do czegoś przyczepić na tym etapie, to może tylko kolor. Mógłby być dosłownie o pół tonu jaśniejszy. Ale i tak nie jest tragicznie. Jeśli się go dobrze rozetrze, to nie odcina się na szyi, a za chwilę, kiedy słonko trochę muśnie skórę, będzie wręcz idealny.
Lasting Finish Nude 25hr dobrze współpracuje z serum oraz lekkimi kremami na dzień. Nie rolusię na nich, nie rozwarstwia.
Do plusów podkładu zaliczyłabym jeszcze utrzymanie skóry w stanie odpowiedniego nawilżenia, chociaż uważam, że to raczej efekt oklejających skórę silikonów, które zapobiegają odparowaniu wody z naskórka. No i chyba na tyle byłoby zachwytów na tym kosmetykiem.
Czas na minusy. Pierwszy i od razu wyczuwalnym jest napewno lekkie oblepienie skóry, które tuż o aplikacji jest znikome, ale w miarę upływu godzin, czuję je coraz bardziej. Pod koniec dnia zaczyna mnie denerwować bo wyrażnie czuję go na twarzy..
Efekt udoskonalonej, pięknej cery wytrzymuje zaledwie 3-4 godziny. Po tym czasie zaczynam się świecić, pory stają się bardziej widoczne. Wieczorem moja twarz świeci się, wygląda na niezbyt zdrową. Mam nawet wrażenie, że cały makijaż zaczyna delikatnie się ważyć. Całe szczęście, że chociaż kolor nie ciemnieje, bo wyglądałabym jak tłusta marchewka.
Z tą wodoodpornością i odpornością na ścieranie czy imprezę to producent mocno przesadził. Podkład schodzi już od samego dotykania twarzy - tam gdzie często macam buźkę i pod nosem zazwyczaj po południu mam już gołe placki skóry. Poza tym kosmetyk zmywa się lekko. I nawet nie trzeba używać mleczka do ściągania makijażu wodoodpornego. Zwykłe w zupełności wystarczy. Tak więc nie ma opcji, żeby podkład wytrzymał 25 godzin. Zresztą nie wyobrażam sobie, żeby nosić makijaż przez tak długi czas.
Wprawdzie kosmetyk nie uczula, nie wysusza skóry, ale mnie zapchał. Na linii brody i na policzkach pojawiła mi sie podskórna kaszka i kilka ropnych wykwitów. Czegoś takiego już dawno nie miałam po podkładzie. Odstawiłam go na kilka dni i wszystkie zmiany zaczęły znikać a ropne gule goją się.
Podsumowując:
Lasting Finish Nude 25hr w założeniu miał udoskonalać cerę. A po jego użyciu okazało się, że u mnie ją popsuł. Już dawno tak bardzo nie zawiodłam się na podkładzie (a stosowałam nawet te z niższych półek). Zdecydowanie to był mój pierwszy i ostatni raz z tym kosmetykiem. Nie polecam.
O nie za to zapychanie nie kupie go na pewno.
OdpowiedzUsuńO zesz! A ja wlasnie chciałam go nabyć! Czytałam sporo miłych opinii, ale... Mam ostatnio spore kłopoty z cera, wolałabym zatem ich nie pogłębiać.
OdpowiedzUsuńWiesz - zapychanie to kwestia indywidualna. Mi wyskoczyły po nim pryszcze, a ktoś inny może mieć dzięki niemu ładniejszą cerę.
Usuńzastanawialam sie nad nim ale wybralam match perfection ;)
OdpowiedzUsuńTen podkład wydaje sie całkiem ciekawy :)
OdpowiedzUsuńJa tam wolę minerałki :)
OdpowiedzUsuńZapowiadał się fajnie, a tu takie podsumowanie ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam :)
OdpowiedzUsuńmam go nawet w tym samym odcieniu i u mnie sprawdza sie swietnie ;) o dziwo w przeciwenstwie do Ciebie u mnie cały dzien się trzyma na twarzy, bez swiecienia, a nie uzywam juz potem pudru ;) u mnie odrazu po aplikacji lekko skora sie swiecie jak jeszcze dobrze nie zaschnal na twarzy ale jest to chwilowe :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz - możę akurat do Twojej cery jest jak znalazł.
Usuńkurfcze, a ja go właśnie dzisiaj kupiłam:(
OdpowiedzUsuńSpróbuj. Może u Ciebie spisze się lepiej.
Usuńmój odcień :-)
OdpowiedzUsuńMój też :)
OdpowiedzUsuńJa dziś kupiłam i pierwsze wrażenia są pozytywne, ale jedno z recenzji muszę skorygować- jak najbardziej podkreśla wszelkie suche skórki, więc wymaga peelingu i zadbanej twarzy. Mam cerę suchą, wrażliwą, naczynkową i podoba mi się w nim krycie i matowe wykończenie, praktycznie nie wymagające już użycia pudru. Miałam go na skórze pół dnia i nie odnotowałam przesuszenia cery. Możliwe, że posiadaczki cery suchej, bez trądziku będą zadowolone.
OdpowiedzUsuńJa akurat nie mam problemu z suchymi skórkami a recenzję pisałam ze swojej perspektywy.
Usuńczytałam o nim sporo i mimo, że mnie kusił to jednak nie jest on dla mnie i nie kupię go .
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji już wiem, że to nie jest podkład dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńOj, szkoda, że on taki kiepski...
OdpowiedzUsuńPS. ktoś w sieci chyba próbuje się pod Ciebie podszywać, bo zgłosił się u mnie w rozdaniu, ze obserwuje jako "Eva Pe" i to wcale nie byłas Ty.
Dzięki za informację. Zaraz zajrzę na Twój wpis z rozdaniem.
Usuńu mnie sprawdza się super! niedawno też dodałam recenzje o tym produkcie :)
OdpowiedzUsuńdawno nie uzywałam podkładu :) teraz tylko mineralne;)
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że będzie lepszy, szkoda :/
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się. Mnie na pewno też by zapchał, więc lepiej będę go unikała.
OdpowiedzUsuńmiałam , u mnie sie nie sprawdza :(
OdpowiedzUsuńoj szkoda, że zawiódł
OdpowiedzUsuńmoja koleżanka go dziś kupiła w promocji, na niej wygląda super...nie wiem jeszcze jak się nosi, ale u niej przykrył te zaczerwienienie i to jej się bardzo podobało...
OdpowiedzUsuńmam go ale w szklanym opakowaniu z pompką, jak dla mnie ideał,a na pewno lepszy od Revlona ; )
OdpowiedzUsuńDla mnie akurat Revlon jest o niebo lepszy.
UsuńMam olbrzymią chęć poznawania nowych podkładów ale obecnie mam ok. 5 i muszę je kiedyś zużyć zanim się przeterminują. Tego nie miałam. szkoda, że nie jesteś z niego zadowolona.
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tego podkładu tylko szminki
OdpowiedzUsuńKiedyś chyba był w innym opakowaniu bo go kiedyś miałam i był taki sobie ale wkurzal mnie za nadmierne ścieranie się z buzi :-S
OdpowiedzUsuńCzyli jest podobny do innych podkłaów Rimmela. Tylko te, które miałam do tej pory dodatkowo ciemniały na twarzy.
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam przekonania do tej firmy...
OdpowiedzUsuńCzyli takim bublem się okazał. Szkoda, że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie skuszę się. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno po niego nie sięgnę. :P
OdpowiedzUsuńnie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńOj raczej się na niego nie skuszę, nawet w promocji :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki słaby i Tobie nie przypasował. Ja sama nie używam tego typu produktów :)
OdpowiedzUsuńOj będę go omijała na pewno !
OdpowiedzUsuńz tej firmy podkladu jeszcze nie mialam
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój nowy blog:)
Szkoda ,że ściera się od samego dotykania , nie lubię na moim telefonie odbijania podkładu ;/
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się, że nie ma składu.... i to zapychanie, oj nie, nie fla mnie...
OdpowiedzUsuńparę lat temu używałam podkładu z Rimmela Stay coś tam i byłam w miarę zadowolona. Teraz mam Revlona, który służy mi wiernie i najlepiej wygląda na mojej twarzy. Ostatnio kupiłam Ture Match z L'Oreal i nie jest on wybitnie trwały, ale nie czuję go na twarzy :)
OdpowiedzUsuńja jakos za podkladami rimmela nie przepadam uzywam zinmna stay matte :)
OdpowiedzUsuńU mnie pomysły na prezenty dla Mam z okazji Dnia Matki :) www.sylvestrra.blogspot.com Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńbędę miała to na uwadze, może nawet zdradzę z nim mój ulubiony L'irene shiny touch ! Moim ostatnim wspaniałym odkryciem jest jednak krem BB z BIEDRONKI !!!!!! firmy Be Beauty ! Jest rewelacyjny - 7 zł i jesteś cacy XD będzie recenzja!
OdpowiedzUsuńFirmy BeBeauty unikam jak ognia.
UsuńChyba z jakiejś gazety przypadkiem znalazłam próbkę podkładu Rimmela - właśnie tego. Przeraziłam się... Jest tak obszerny, nie wiem jak może nawilżać tak syfny skład.
OdpowiedzUsuńIngredients: Cyclopentasiloxane, Aqua/water/eau, Titanium Dioxide, Butylene Glycol, Talc, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Trimethylsiloxysilicate, Acrylates Crosspolymer, Cetearyl Ethylhexanoate, Magnesium Sulfate, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Ammonium Acrylates Copolymer, Bis-PEG-PPG-14/14 Dimethicone, Polymethyl Methacrylate, Tribehenin, Disteardimonium Hectorite, Laureth-7, Lecithin, Phenoxyethanol, Trihydroxystearin, Chlorphenesin, Dimethiconol, Triethoxycaprylsilane, Parfum/Fragrance, Alcohol Denat., Propylene Carbonate, Xanthan Gum, Glycerin, Disodium Deceth-5-Sulfosuccinate, Tocopheryl Acetate, Disodium EDTA, Laureth-30, Sodium PCA, Urea, Laureth-4, Hexyl Cinnamal, Sodium Dehydroacetate, Limonene, Trehalose, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Hexylene Glycol, Polyquaternium-51, Linalool, Geraniol, BHT, Triacetin, Sodium Hyaluronate, Pentaerythrityl Tetra-Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate [May Contain (może zawierać): Iron Oxides [Cl 77491, Cl 77492, Cl 77499].
Szukałam też składu na stronie - niestety na próżno, nigdzie nie jest ujawniony, tylko przypadkiem kiedyś natrafiłam na tą próbkę i zszokowana kiedy zaczęłam czytać skład... nawet alkohol denaturowany zawiera. Składniki w kolejności od najwyższej zawartości (stężenia) w tubce aż po najniższe - w tej kolejności są też podawane składy.
Nie jest dziwne, że nastąpił wysyp - przy takich składnikach... Zresztą - przykładowo inne produkty Rimmela (sławny puder Stay Matte) mają tak syfiaste składy, że to jest niedorzeczne. W tym pudrze parafina (gdzie zazwyczaj w płynnych podkładach się pojawiała), parabeny, talk i inne masakry są na porządku dziennym. Sama zresztą mam ten puder - jeden cały, drugi ku końcówce - gdy skończę przerzucam się na minerały (choćby Anabelle Minerals czy Neauty Minerals). Dodatkowo silikony - dimethicone - tworzą lepką warstwę przez co pory są zatkane i skóra nie może oddychać.
Swoją drogą - jestem bardzo ciekawa - czy gdybyś napisała e-mail z zapytaniem do Rimmela czy mogłabyś prosić o podanie składu tego podkładu, ponieważ nie ma i na stronie i na produkcie czy dostałabyś odpowiedź zwrotną. A czy jeśli byś ją dostała to czy był wypisany tam ten skład. Ja kiedyś napisałam zapytanie do Wibo - o skład rozświetlacza Diamond Illuminator (niestety nie ma ani na produkcie, skoro tam by się nie zmieścił zawsze można dołączyć karteczkę, cokolwiek, ale na stronie również nie ma... a takie zapewnienia że zawiera np. proteiny jedwabiu czy witaminę E (swoją drogą - ten podkład Rimmela też ją zawiera...) mnie nie urządzają, bo może tam być masa innych rzeczy typu parafina, silikony, parabeny, inne zapychające substancje) i niestety żadnej odpowiedzi zwrotnej nie dostałam.
Zachęcam do czytania składów, eliminowania produktów tragicznej jakości, bo organizmu nie interesuje, że dany produkt wyprodukowany został przez Rimmel czy Chanel - ważne jest to jak składniki zawarte w tym produkcie zadziałają na komórki naszego organizmu.
Pozdrawiam ;)
No i jest wyjaśnienie, dlaczego u mnie na twarzy ten podkład zrobił więcej złego niż dobrego. Producent może sobie napisać na opakowaniu co chce - może obiecać słonia na złotym łańcuszku. Ale i tak potem klient wszystko zweryfikuje. Szkoda tylko, że czasem przypłaci to zdrowiem swojej skóry.
UsuńA tak na marginesie, czasami aż żal tyłek ściska, że firmy produkujące kosmeyki z tzw. wyższej półki, czasem mają tak badziewne składy, a za kosmetyk krzyczą sobie gróbe pieniądze. Jawne oszustwo i zdzieranie z ludzi pieniędzy.
Zgadzam się. Prawda jest taka, że obietnic producenta nawet nie warto czytać - najważniejszy jest skład. Rzekłabym, że nawet często tak się zdarza - nawet jeśli nie ma objawów zewnętrznych to nie oznacza, że wewnątrz organizmu wszystko jest ok. To, że jakiś składnik nie spowodował alergii, wyprysków czy zaczerwienienia skóry nie oznacza, że jest on dla organizmu obojętny - wręcz przeciwnie. Organizm nigdy nie będzie tolerował obcych, chemicznych związków, tak już jest zbudowany. Dlatego najlepiej jest wybierać to co najbardziej naturalne - tyczy się to nie tylko kosmetyków ale też jedzenia, a w sumie nawet ubrań (nigdy nie wiemy jakie barwniki zostały użyte do pofarbowania ubrania, a przecież skóra bezpośrednio styka się z ubraniami).
UsuńOj, tak - ale tak to już jest - dobre kosmetyki nie potrzebują reklamy. One obronią się same. Żadna Rita Ora, Kate Moss i inne znane osoby nie muszą zwiększać popularności marki, jeśli jest ona dobra. Klientów nie powinien przyciągać napis "nie testowane na zwierzętach" czy "nie zawiera parabenów" - często jest tak, że jeśli nie zawiera parabenów to zawiera alkohol denaturowany, parafinę czy silikony zatykające pory lub jeszcze inne substancje, których wpływ na organizm nie jest obojętny. Taka branża - to podobnie jak w koncernach farmaceutycznych reklamowanie i zachwalanie różnych specyfików, suplementów diety za grube pieniądze nic nie wartych. Dlatego człowiek powinien mieć świadomość dobrego wyboru. Nie byle jakiego. Jawna kpina - i dodatkowo ten tragiczny photoshop w reklamach np. podkładu czy sztuczne rzęsy w reklamie tuszu...
oj to dlatego teraz ten produkt jest niedostępny, wycofany z produkcji? a tak bardzo mi odpowiadał pod względem koloru, teraz ciężko mi dobrać inny
Usuń